Hawaje (wymowa:/həˈwaɪ.iː/ ?/i) (ang. Hawaii, haw. Hawaiʻi) – stan USA, położony na archipelagu Hawaje, w północno-środkowej części Oceanu Spokojnego, nie posiadający lądowej łączności z kontynentalną częścią kraju, w odległości około 4 tys. kilometrów od kontynentalnych Stanów Zjednoczonych.
Archipelag jest pochodzenia wulkanicznego. Rozpościera się na długości niemal 2,5 tys. km. Składa się z 137 wysp, w tym z 8 zamieszkanych – Hawaii, Oahu, Kauai, Molokai, Lanai, Maui, Niihau i Kahoolawe. Powierzchnia wysp jest górzysta. Liczne są czynne wulkany.
Oficjalnie w stanie mieszka 1,2 mln ludzi, a w praktyce ponad 1,3 mln jeśli dodać turystów i żołnierzy amerykańskich sił zbrojnych. Ogromna większość z nich, prawie 1 mln, mieszka na najgęściej zaludnionej wyspie Oahu. Tylko 6,6% mieszkańców stanu uważa się za rdzennych (Polinezyjskich) obywateli Hawajów. Największa grupa mieszkańców, około 41%, to imigranci z Azji lub ich potomkowie.
4 komentarze:
Mojm zdaniem jak ktoś, kogoś kocha to powinien mu to okazywać, ale publicznie to oczywiście z umiarem. Zgadziam się z tym co napisałaś/napisałeś. Mam potobne zdanie co do tego.
a ja lubię na takie rzeczy popatrzec ;p
wiem, że ta notka była dawno już napisana, ale wczoraj zaczął dotyczeć mnie owy spór. Otóż mój chłopak powiedział mi, że ma uraz do okazywania sobie uczuć przy obcych ludziach po imprezie, kiedy to jakaś starsza nauczycielka zwróciła mu uwagę, że siedzę mu na kolanach ( wcześniej moje miejsce zostało zajęte przez kogoś innego). Coś tam mu tłumaczyła, że to nie wypada, i że mamy się hamować czy coś. No i od tego czasu, jak to ja, dalej buśkuję go w tramwaju, w sklepie, taki zwykły buziak w policzek albo w brode z uśmiechem na twarzy, a on jest taki obojętny, jakby mnie nie było. I opowiedział mi to wczoraj, jak to z niego wyciągnęłam w końcu. Kiedyś był taki szczęśliwy jak buśkowaliśmy się idąc na spacer albo tuląc sie. Teraz jest obojętny a mi jest przykro. Czemu mam cierpieć, bo on widzi wszędzie posępne wzroki ludzi w nas wpatrzone?
Hmm...w sumie to masz racje.
Kiedys strasznie sie wkurzalam gdy widzialam jakas obsciskujaca sie pare na ulicy.
Teraz... hmm... teraz sama to robie i nie przeszkadza mi to ze inni takze to robia.
Jesli nikogo nie mamy to wydaje nam sie ze mozna zapanowac nad takim publicznym wyrazaniem uczuc . Jednak to nie prawda. Jesli ludzie sie kochaja to ciagla chca byc blisko, chca sie przytulac i czuc cieplo swojego ciala. O mnie i o moim chlopaku chodza rozne plotki( ze zachowujemy sie karygodnie itp) jest nam z tym bardzo zle jednak ciezko nam pochamowac te publiczne wyrazanie sobie uczuc tym bardziej ze nie mamy okazji/mozliwosci byc na prawde sami.
Prześlij komentarz